Wielka Środa – słowa Testamentu

1lastsu1…przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: “Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?” On odrzekł: “Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: «Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami»”. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: “Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi”.
Raz jeszcze wracamy, kończąc nasze rekolekcyjne zamyślenia, do przygotowania się Jezusa do męki. Jezus żegna się ze swoimi uczniami. Zorganizuje, jak patriarcha rodu, wieczerzę, na której wypowie swój testament. To będzie testament jedności i bycia wspólnotą. Jezus nie będzie tworzył struktur czy instytucji, nie zarządzi konkretnych działań administracyjnych, on wskaże na etos społeczności, którą zostawia, która ma żyć i wzrastać.

Pierwsze wskazanie Jezusa, to wiara.

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.  […] Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»  Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

Jezus wskazuje nam  bardzo wyraźnie, że wiara nie jest mglistym obłokiem domniemań i przypuszczeń. Wiara jest wejściem na drogę, którą jest Jezus. Dziś często podejmujemy niezwykłe słowa Jana Pawła II „człowiek jest drogą Kościoła”. Dla niektórych znaczą one swoisty antropocentryzm – wszystko ma być w Kościele poddane, podporządkowane człowiekowi i jego sumieniu. Normy, obyczaje, tradycja, sam Bóg ma dostosowywać się do człowieka. Ale zdanie „człowiek jest drogą Kościoła” to zaledwie jedna oś wykresu naszej wiary – ta pozioma. Jest też druga pionowa, nie do pominięcia – Chrystus jest drogą, prawdą i życiem. To tylko dzięki Niemu, człowiek w Kościele i Kościół, który jest wspólnotą ludzi, mogą pielgrzymować ku wieczności. Próby zbudowania Kościoła dostosowanego do ludzkich potrzeb, Kościoła gestów, nie sakramentów, Kościoła programów, nie Ewangelii, Kościoła liderów, nie Chrystusa – są albo iluzją, albo zdradą Chrystusa. Łatwo wtedy zamienić taki projekt Kościoła na trzydzieści srebrników popularności teleautorytetu, popularności politycznej, na trzydzieści srebrników układu, który wszakże nie trwa wiecznie. I kończy się samozagładą.

Słowo drugie Jezusa w Wieczerniku, to miłość.

Wytrwajcie w miłości mojej!  Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.  To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

Jezus, Bóg Miłości, obdarowuje nas miłością radykalną i absolutną w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zostawia przykazanie, ale nie jako polecenie, nakaz czy rozporządzenie – raczej przekazuje jako dziedzictwo najcenniejszej wartości. Nowość tego przykazania wybrzmiewa w owym krótkim „jak Ja was”. Bo jest w tym stwierdzeniu cały radykalizm miłości Jezusa, Jego nachylenie się w betlejemskiej nocy, i Jego nachylenie do ludzkich nóg w Wieczerniku, jest to bycie darem dla drugiego i dla każdego, które stanie się dopełnione przez chleb leżący na stole, pobłogosławiony i rozdany jako Jego Ciało, jako On sam.

Miłość Jezusa tworzy Kościół. Nie jest narzuconym odgórnie wymogiem, ale jest wezwaniem do odpowiedzi na dar miłości, którym zostaliśmy powołani do istnienia: „Miłość Chrystusa przynagla nas…”. To zarazem wskazuje, że nie jest to miłość na miarę ludzkiego „kochania się”, na miarę ludzkich emocji czy pożądań, to nie jest roszczenie mylone z miłością, to nie jest nigdy urzeczowienie drugiej osoby.

Przypominamy sobie te prawdy w kontekście sporów o małżeństwo, w którym najpierw dokonano urzeczowienia komunii małżeńskiej, a dziś próbuje się dokonać urzeczowienia komunii z Chrystusem. Przypominamy sobie te prawdy w kontekście mylenia miłości z pożądaniem i roszczeniem, wyrażanym w stosunku do małżonka („pożądam cię”), jak wobec Jezusa Eucharystycznego („daj nam swoje Ciało”)

Ale trzeba byśmy przypomnieli sobie to przykazanie w kontekście społecznym i narodowym.

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. W Smoleńsku zginęli nie ci, którzy traktują nasz naród jako kamieni kupę, ale ci, którzy mówili „warto być Polakiem”. Śp. Pan Prezydent i jego Współpracownicy po wielu latach próbowali wprowadzić w polskie realia etos służby publicznej, etos miłości społecznej, nie rządzenia i socjotechniki. Nie sposób, wsłuchując się w słowa Chrystusa z Wieczernika, nie wspomnieć tamtych ludzi, którzy dali niezwykłe świadectwo tej miłości.

I jeszcze jedno słowo Jezusa z Wieczernika – jedność w prawdzie.

Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego.  Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. […] Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.  I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.

Jezus nie przekonuje nas do „zgody, która buduje”, nie zachęca do kompromisu – rezygnacji ze słów i wartości niepopularnych, do półprawdy, która staje się kłamstwem użytecznym, nie wskazuje na budowanie społeczności poprzez środki manipulacji. Nie — mówi niezwykle jasno: Uświęć ich w prawdzie.

Potem przed Piłatem powie: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.

Niepodważalna jest moc prawdy. Jest to moc ocalająca, zbawiająca, uświęcająca. Dlatego Kościół każdego staje przed Bogiem w pokorze, to znaczy w prawdzie. Dlatego św. Jan Paweł II przypominał nam, że

Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa. […] Nie sposób zrozumieć dziejów Polski od Stanisława na Skałce do Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu, jeśli się nie przyłoży do nich tego jeszcze jednego i tego podstawowego kryterium, któremu na imię Jezus Chrystus.

Nie sposób zrozumieć dziejów tego narodu bez Chrystusa, który jest Prawdą.

Dlatego tak cenne było i musi być wiązanie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości tego narodu z Chrystusem, z Prawdą, z Tym, który nadaje sens. I nie jest to, jak podkreślał św. Jan Paweł II w Gnieźnie, „zawłaszczanie historii”.

Ci, którzy to głoszą jako zarzut, proponują wizję państwa „neutralnego”. Ale czym jest owa neutralność? Czy ma być pozbawianiem państwa prawdy o godności osoby ludzkiej (bo wszak ona jest pochodzenia chrześcijańskiego)? Czy ma być wyrugowaniem z państwa i jego polityki społecznej zasady miłości społecznej i miłosierdzia, bo mają one proweniencje chrześcijańskie? Czy w państwie neutralnym może być miejsce dla autentycznej odwagi rozumu, który uznając Boga sprzeciwia się determinizmom i fatalizmom w opisie tego świata?

Prawda nas wyzwoli. Wierzyliśmy przez lata w moc tych słów. Nie wyzbywajmy się tej wiary dzisiaj. Gdy prawda znów nie jest w cenie, gdy z przerażeniem stwierdzamy, że wiele opisów naszej rzeczywistości jest grą, iluzją, celowym układem tajnych sił. Nie wyzbywajmy się wiary w moc prawdy dzisiaj. I na niej budujmy jedność, która ma moc i siłę, która nie jest zgodą, która buduje w zamkniętym układzie kolesiów wedle dyspozycji służb specjalnych.

Wiara – miłość – jedność w prawdzie.
Doświadczyliśmy tych wartości. Zagubiliśmy je. Szukamy ich.

Drodzy w Panu,
w Wieczerniku Brylla jest tekst – wyznanie Magdaleny, które było dla mnie wielkim natchnieniem w latach osiemdziesiątych. Stało się nim i dzisiaj.

MAGDALENA:
Pan, który ziemię zna, nie zapomina
o nas. Lecz wierzy, że sami wstaniemy
i odwalimy z piersi kamień ciemny.
Pan, który ziemię zna, nie zapomina.
Pan, który widział Łazarza, wie o tym,
jak w naszym grobie duszno, co nam robak szepce,
że Bóg swą twarz odwrócił i nas wskrzesić nie chce.
Pan, który płakał z Łazarzem, wie o tym.
Pan, który ziemię zna, nie zapomina.
Ale choć szepnął: “Wstańcie”, sami z naszej twarzy
musimy zdjąć jad trupi, odwinąć bandaże
i mieć tę siłę, co była w Łazarzu,
żeby wyczołgać się z milczenia grobu
i twarz niepewnie siną znów pokazać Bogu.
Pan, co z Łazarzem płakał, wie, jak boli
światło w źrenicach, gdzie już gościł robak.
Pan wie, że odmykamy powieki powoli.
Inni tego nie wiedzą.
Dalej trwa żałoba.

Tej siły co była w Łazarzu, żeby wyczołgać się z milczenia grobu i twarz niepewnie siną znów pokazać Bogu,
tej siły, która wypływa z wiary w to, że zwycięstwo jest możliwe, że wszystko możemy w Tym, który nas umacnia,
tej siły, która daje wiarę, że On zwyciężył naprawdę ten świat,
tej siły nam wszystkim życzę.

Amen.

Paweł Bortkiewicz TChr
kapelan AKO