Premier Mazowiecki swą pierwszą “podróż zagraniczną” odbył do ambasady ZSRR, gdzie zaprowadził go gen. Kiszczak, aby ambasador Kaszlew mógł sobie pooglądać z bliska “pierwszego niekomunistycznego premiera Polski”. To wówczas ambasador poinformował niekomunistycznego premiera, że “ZSRR ma bardzo wielu przyjaciół w Polsce, a wśród nich są też zaufani przyjaciele”. Oleg Gordijewski oceniał ilość tych “zaufanych przyjaciół” – czyli po prostu agentów czy współpracowników sowieckich służb – na 25 do 30 tysięcy. Nie wiemy ilu ich może być dziś, po prawie czterdziestu latach, ale możemy być pewni, że “zaufani przyjaciele” Rosji w Polsce są.
Dr Jerzy Targalski badający przez wiele lat archiwa krajów dawnego bloku sowieckiego, dostrzegł pewną prawidłowość – Rosjanie bardzo sobie cenią wartości rodzinne i obdarzają swoim zaufaniem wielopokoleniowe klany sowieckich kolaborantów. Im też powierzają najtrudniejsze zadania (np. “budowę demokracji” po 1990 roku). Dlatego jeśli dziadek pracował dla NKWD, a ojciec dla KGB, istnieje szansa, że syn pracuje dla FSB.
Ulubioną metodą pracy sowieckich służb jest działanie “pod fałszywą flagą”. Może ci, których uważamy za “stronnictwo pruskie” sterowani są jednak przez ruskich?
Platforma Obywatelska jest powszechnie kojarzona jako partia pielęgnująca i rozwijająca tradycyjną przyjaźń polsko – niemiecką, także z uwagi na postać lidera, który sam zadeklarował, że jest “Niemcem i Polakiem” (i dlatego kocha futbol). Ale Europejczyk Donald Tusk dość luźno przywiązany do polskości (miał dziadka Polaka – jak Angela Merkel) nie był wyłącznym twórcą Platformy; pewien generał SB pochwalił się, że miał swój udział w zakładaniu partii. Tak więc również tradycje przyjaźni polsko – radzieckiej są w tej partii kontynuowane.
Udział komunistycznych służb w powoływaniu partii politycznych i tworzeniu “społeczeństwa obywatelskiego” nie jest niczym nadzwyczajnym. Stary komunistyczny bezpieczniak – Franciszek Szlachcic mówił, że “rolą policji jest zwalczanie i tworzenie opozycji”.
Platforma Obywatelska powstała w 2001 roku jako odpowiedź na partię braci Kaczyńskich, a obie formacje wywodziły się z “Solidarności” i miały w zasadzie identyczny program. Trudno w to uwierzyć, ale w 1992 roku Donald Tusk pytany kto miał rację – Michnik, czy Macierewicz, odparł, że Macierewicz. Obie partie opowiadały się za lustracją i dekomunizacją – czyli za pozbawieniem przywilejów i wpływu na życie publiczne osób uwikłanych w działalność komunistycznych służb. Zarówno PiS, jak i PO, zagłosowały za rozwiązaniem Wojskowych Służb Informacyjnych, które były po prostu ekspozyturą sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. Za “pierwszego Tuska” przeprowadzono nawet ograniczenie przywilejów emerytalnych funkcjonariuszy SB. Inicjator tej ustawy – poseł PO Sebastian Karpiniuk, został później “nagrodzony” wycieczką do Smoleńska z prezydentem Kaczyńskim…
Platforma Obywatelska organizowała niegdyś dla swych członków rekolekcje w Łagiewnikach (sic!), a przewodniczący Tusk po 25 latach w związku zawarł nawet ślub kościelny! Jednak z czasem partia formalnie chadecka zaczęła ewoluować i obecnie w lewicowości, internacjonalizmie i atakach na Kościół dorównuje starej, komunistycznej lewicy.
Partia Kaczyńskich nigdy nie zmieniła swej linii programowej, natomiast zdumiewająca metamorfoza PO skłania do podejrzeń, czy powołanie tej formacji nie było celowym działaniem dezintegrującym wobec wywodzącego się z “Solidarności” środowiska niepodległościowego? Znane są przypadki, gdy dziennikarze czy politycy z opozycyjną, antykomunistyczną przeszłością, z przyczyn koniunkturalnych zmieniali poglądy i przechodzili na stronę, ich zdaniem, zwyciężającą. Jednak zmiana poglądów wielu tysięcy członków partii, wydaje się bezprecedensowa. Jedyna analogia jaka się nasuwa, to “przewerbowanie na stronę amerykańską” całej komunistycznej służby SB w wyniku umowy zawartej w Portugalii w 1990 r. między gen. Kiszczakiem a CIA.
Najważniejszą obok D. Tuska postacią w Platformie jest jej sekretarz generalny, szef warszawskich struktur i obecny minister MSWiA – Marcin Kierwiński. Minister spraw wewnętrznych to bardzo ważna funkcja, gdyż na jego biurko co rano spływają meldunki o wszystkim co się w kraju dzieje.
Nie wiadomo, czy Marcin Kierwiński swój sukces zawdzięcza w jakiejś mierze swemu pochodzeniu. Ojciec ministra od lat 70 ub. wieku pracował w Komitecie Obrony Kraju, a jego osiągnięcia zawodowe musiały być znaczne, gdyż w roku 1999, już w III RP został awansowany na generała. KOK liczył kilkanaście osób, w gronie których omawiano to, co chciano ukryć przed innymi ludźmi ze szczytów aparatu władzy. Skład KOK był utajniony – wiadomo było tylko, że na jego czele stał gen. Tuczapski, który biurko objął po rosyjskim generale w roku 1957, gdy skończyła się bezpośrednia okupacja sowiecka.
Późniejszy generał Andrzej Kierwiński pracował w najważniejszej komórce KOK – jego sekretariacie, gdzie zajmował się obiektami specjalnymi i był jedną z 12 osób znających położenie sowieckich instalacji atomowych w Polsce, musiał więc być najbardziej zaufanym z “zaufanych przyjaciół” Rosji.
Minister Kierwiński wyznaje wartości europejskie, jest miłośnikiem praw człowieka, i nie wiadomo, czy odziedziczył zaufanie Rosjan. Odnośnie zajęć ojca stwierdził: “Nie mam takiego wrażenia, że robił coś znaczącego dla władzy”. Sam robi rzeczy istotne dla władzy – np. w ramach przywracania praworządności i “odpolitycznienia” policji wymienia komendantów wojewódzkich poczynając od komendanta głównego, co jego zdaniem zapewni “nową jakość polskiej policji”. Ta nowa jakość już się objawiła wobec protestujących rolników.
Prominentny polityk Platformy Grzegorz Schetyna w czasie swojego szefowania w MSW (2007 – 2009) również wymieniał komendantów policji. Schetyna wywodzi się z kompletnie innych kręgów niż Kierwiński, bo jest właścicielem “pięknego opozycyjnego życiorysu”, choć są w tym życiorysie pewne nieciągłości. Tajny współpracownik ps. “Miś” poinformował SB w Opolu, że Schetyna kolportuje ulotki, jednak opolscy esbecy nie dostali zgody na przerwanie wrogiej działalności właśnie tego opozycjonisty. Być może warszawska centrala SB miała wobec niego inne plany.
Po przemianach ustrojowych Schetyna zrobił błyskawiczną karierę – jeszcze przed trzydziestką był wicewojewodą, właścicielem Radia Eska i klubu sportowego. Powstała w 2006 roku Komisja Weryfikacyjna WSI znalazła w dokumentach informacje, że młody i zdolny polityk utrzymywał kontakty z kadrowymi oficerami sowieckiego wywiadu wojskowego GRU. Temat nie został wyjaśniony, bo po dojściu do władzy PO w 2007 roku, komisję zlikwidowano.
Jako przewodniczący PO, Grzegorz Schetyna wprowadził do europarlamentu tajnych współpracowników komunistycznych służb o pseudonimach „Buer“, „Carex“, “Belch“, „Karol“, „Znak“, “Minim” (jednak TW “Miś” nie znalazł się na liście). Były solidarnościowiec Schetyna miał dziwną słabość (z wzajemnością) do starych komunistów np. do Leszka Millera – niegdyś sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, którego Rosjanie uważali za swojego “zaufanego przyjaciela”, gdyż wręczyli mu 1,2 mln dolarów jako tzw. pożyczkę moskiewską na rozwój polskiej demokracji. Ponieważ pieniądze zostały wręczone przez warszawskiego rezydenta KGB Ałganowa z naruszeniem przepisów dewizowych, jakiś wścibski prokurator molestował nieco Leszka Millera, dopóki sprawy nie umorzono “z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną”.
Powody sympatii przywódców Platformy Obywatelskiej do starych komunistów pozostają nieznane. Może to tylko wspólna niechęć do środowisk niepodległościowych, a może powinowactwo duchowe? Jak ujawniono w serialu “Reset”, Donald Tusk usiłował wprowadzić byłego działacza PZPR Włodzimierza Cimoszewicza, tajnego współpracownika komunistycznych służb ps. “Carex”, na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy, rekomendując go jako “człowieka o najwyższych kompetencjach i najwyższej uczciwości”, który zagwarantuje “promocję demokracji, rządów prawa i praw człowieka”. Cimoszewicz jednak stanowiska nie uzyskał – w głosowaniu dostał drugie miejsce, a Donald Tusk musiał się tłumaczyć przed kolegami z prawicowej (?) Europejskiej Partii Ludowej, dlaczego zgłosił kandydata z innej opcji politycznej.
Włodzimierz Cimoszewicz mógł cieszyć się zaufaniem Rosjan, gdyż ojciec polityka – urodzony w Ulianowsku Marian Cimoszewicz – był żołnierzem Armii Czerwonej, współpracował z NKWD, a po wojnie zwalczał “reakcyjne podziemie” jako oficer Informacji Wojskowej.
Być może Rosjanie traktują jako swojego zaufanego przyjaciela także miastowego ludowca Władysława Kosiniak – Kamysza. Jest on za młody, by mieć pseudonimy, ale ma stryjka Zygmunta, który jako podsekretarz stanu w ministerstwie obrony narodowej podjął decyzję, by samolot Tupolew 154M zazwyczaj serwisowany w Moskwie, wysłać na remont do firmy o kagiebowskiej proweniencji w Samarze. Była to decyzja brzemienna w skutkach…
Gdy generał Jaruzelski został prezydentem, napisał do swego wschodnioniemieckiego kolegi Egona Krenza “oddaliśmy władzę, ale zachowaliśmy pakiet kontrolny”. W “niekomunistycznym rządzie” Tadeusza Mazowieckiego komuniści objęli tylko resorty obrony narodowej i spraw wewnętrznych.
Mało kto w Polsce wie, że w odległej części świata, w Nikaragui rozgrywały się wypadki niemal takie same jak w Polsce; stan wojenny został wprowadzony tego samego dnia, później komuniści nie byli w stanie utrzymać władzy, zorganizowali wybory, które przegrali. Niechętnie oddali władzę zachowując resorty siłowe, a ich camrade commendante – Daniel Ortega został prezydentem.
Komuniści mogą odpuścić rolnictwo, czy służbę zdrowia, ale nie “pakiet kontrolny”…
Gdy w 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, wszyscy byli pewni, że powstanie koalicja partii wywodzących się z “Solidarności” o niemal identycznym programie, czyli POPIS. Jednak Donald Tusk postawił zaporowy warunek – zażądał resotów spraw wewnętrznych i MON dla swoich polityków…
Dziś premier Tusk może swobodnie obsadzać swoimi ludźmi dowolne resorty. Być może przez przypadek zarówno w MSWiA, jak i w MON znaleźli się ministrowie pochodzący z rodzin obdarzonych zaufaniem towarzyszy radzieckich. Miejmy nadzieje, że nominaci Tuska nie są tymi “zaufanymi przyjaciółmi”, o których mówił ambasador Kaszlew.
Jan Martini