Generał w czapce z orłem białym,
z duszą z Syberii niewolnika,
(z Moskwy prikazy i pochwały
brał) ma za zdrajcę Pułkownika.
Bezpieczniak, co miał glejt z Łubianki
na służby w Kraju Priwislinskim
(służby tak ważne są jak tanki),
śmieje się: “Problem z tym Kuklińskim.”
Eks-agent się kamerze zwierza,
jak patriotą być wypada.
Donosił Ruskim na Papieża,
a dziś tłumaczy, co to zdrada.
Z komuszym stażem moralistę
zniesmacza kontrast czerni z bielą:
“Prawda jest szara, oczywiście,
a tym Kuklińskim znów nas dzielą.”
Mędrek z prawicy się nasładza,
że… państwo, prawo, konserwatyzm…
Szubrawcy? Lecz legalna władza,
a zdrajcę zamknąć by za kraty.
Wiarusom z Paktu Warszawskiego
nienawiść twarze krzywi na to,
że ktoś nazywa Kuklińskiego
pierwszym żołnierzem polskim w NATO.
Miały być nasze – Hamburg, Paryż!
z krótką wojenką atomową.
Trudno, na wojnie są ofiary…
Stolicę byśmy mieli nową.
Ktoś, mówią, z nas był wiarołomny –
on albo my – to opcja twarda.
Fakt! Więc dla Niego będzie pomnik,
dla was niepamięć albo wzgarda.
Henryk Krzyżanowski