Odrodzić etos Wielkopolski wbrew paradom równości

– apeluje prof. Stanisław Mikołajczak, szef AKO i kandydat na senatora

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak wie, że większość poznaniaków nie akceptuje jego udziału w paradach równości. Mój program to przywrócenie Wielkopolanom myślenia obywatelskiego i etosu łączącego pozytywizm z wartościami, które były ważne dla uczestników Powstania Wielkopolskiego i powstania Czerwca 1956 – mówi prof. Mikołajczak w rozmowie z portalem niezależna.pl

W ostatnim czasie pojawiły się zaskakujące sondaże, według których PiS ma szanse wygrać wybory w Wielkopolsce, będącej bastionem PO. Czy wpływ na to ma fakt, że prezydent Jacek Jaśkowiak z PO ostro skręcił w lewo, uczestnicząc w paradzie równości?
Prezydent Jaśkowiak wie, że dla większości mieszkańców jego udział w paradzie równości jest nieakceptowalny. Media chcą, by poznaniacy patrzyli na prezydenta Jaśkowiaka jak na przypadek indywidualny. A to nieprawda, bo to prezydent z Platformy Obywatelskiej. Co wskazuje na to, że jest to element prowadzonej przez nią polityki. Poznań ma być takim poligonem doświadczalnym przed tym, co może dziać się niebawem w całej Polsce. Wszystko wskazuje na to, że nie przypadkiem na miejsce tego eksperymentu wybrane zostało miasto, w którym arcybiskupem jest Przewodniczący Episkopatu Polski Stanisław Gądecki. Stąd też wywodzi się jego zastępca, bp Marek Jędraszewski. Ta antyklerykalna kampania nie odwołuje się do uczciwych argumentów. Proszę mi wskazać miejsce w Polsce, gdzie Kościół ma wpływ na obsadę urzędów państwowych. Natomiast Kościół działa na rzecz respektowania pewnego świata wartości i trwania przy nich. Tymczasem obecna pani premier jeszcze jako marszałek Sejmu mówiła, że ona wchodząc do Sejmu sumienie zostawia przed drzwiami. To była wypowiedź kuriozalna.

Na trudnym poznańskim terenie udało się Panu profesorowi zorganizować Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego, skupiający wiele liczących się postaci ze środowiska naukowego. Jak to było możliwe?
Wśród założycieli AKO było wiele osób, które podobnie jak ja działały za komuny w Solidarności, a potem, w innych czasach, pozostały wierne jej ideom. Ci ludzie byli przed powstaniem AKO bardzo rozproszeni. Ale w ostatnich latach zdarzyły się sytuacje, na które trzeba było jakoś zareagować. Gdy pojawiła się sprawa lustracji w środowisku akademickim, która natrafiła na opór, razem z prof. Tomaszem Jasińskim zgromadziliśmy około 70 naukowców, którzy poparli ten postulat. Później pojawiły się kolejne sprawy, w których postanowiliśmy zabrać głos – w obronie Instytutu Pamięci Narodowej, a potem atakowanego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Potem był Smoleńsk, który poruszył bardzo wiele osób. W komitecie honorowym Jarosława Kaczyńskiego w Poznaniu znalazło się około 200 naukowców, co było ewenementem w skali ogólnopolskiej. To były bardzo emocjonalne, energetyzujące spotkania. Żal było tych ludzi rozproszyćć. Wtedy postanowiliśmy powołać AKO.

Jaka działalność jest w tej chwili najważniejsza dla AKO?
My nazywamy naszą działalność działaniem “na podglebiu”, obywatelskim, bo sensu stricto działalności politycznej nie prowadzimy. Rzecz jasna w ramach tych dzialań obywatelskich mieści się także zabieranie głosu przy okazji wyborów.

AKO wiele razy szykowane było przez poznański establishment, a Pan był ostro atakowany.
Gdybym przejmował się tym, co pisano o mnie na portalach, to byłbym siwy. Jeśli piszą, że jestem oszołomem i zakałą uniwersytetu, to wiem, że uderzyliśmy celnie. To mnie umacnia.

Niedawno AKO współorganizowało jubileusz Jarosława Marka Rymkiewicza. Wypada zadać pytanie: co ma Poznań z AKO?
O AKO mówią na uczelniach w całym kraju, wielu naukowców zaczęło wzorować się na naszej działalności. Sympatyzują z nami tysiące ludzi w innych środowisk. To pokazują organizowane przez nas koncerty niepodległościowe, tradycyjne, ale na bardzo wysokim poziomie artystycznym, w których biorą udział tacy artyści, jak Jerzy Zelnik czy Halina Łabonarska. Wielu jest zaskoczonych, że biorą w nich udział soliści Opery Poznańskiej. Występowały w nich także chór Stuligrosza oraz chór Polihymnia. To jest tworzenie świata kultury, co uważamy za niezwykle  ważne. W historii to kultura pozwoliła nam przetrwać i dziś również jest to dla Polaków ważne, co widać po reakcjach ludzi.

Mówi Pan od dawna o tym, że potrzebny jest Polsce nowoczesny patriotyzm. To dlaczego nie zapisze się Pan do Nowoczesnej Ryszarda Petru?
Ważne, żeby do ludzi dotarło, że to szalupa ratunkowa PO. W Białymstoku i Opolu z list Nowoczesnej kandydują synowie prezydentów tych miast z PO.

To na czym dziś powinna polegać nowoczesność?
Chodzi mi o to, by nie przypisywano nam myślenia wyłącznie konserwatywnego w sensie potocznym, że tylko chcemy mówić o naszym trudnym losie w historii. Nie. Nowoczesny patriotyzm to działanie na rzecz obecnych i przyszłych pokoleń. Także na rzecz rozwoju polskich firm. Trzeba starać się też w jakiś sposób przywrócić własność polską w bankach. Uważam, że gospodarka ma narodowość. Chcemy, żeby polskie marki miały pozycję w świecie. I żeby polscy konsumenci kupowali polskie towary, dając pracę Polakom. Wartości chrześcijańskie, które stworzyły Europę, są dziś kwestionowane. Jeśli zostaną zniszczone, Europa skończy się. Jeśli nie ocalimy naszych, polskich wartości, przyszłe pokolenia nie mając oparcia w nich, będą uczyły się historii rosyjskiej czy niemieckiej.

Czasy III RP pokazały, że w Wielkopolsce władze zdominowali ludzie dalecy od jej tradycyjnych wartości.
Wielkopolska to kolebka państwa polskiego. Etos Wielkopolanina łączył działania pozytywistyczne z przyłączaniem się do wystąpień narodowo-wyzwoleńczych. Wielkopolska dawała powstaniom potężne wsparcie organizyjne i finansowe. A tego etosu Wielkopolanina dopełniło Powstanie Wielkopolskie. Bez Powstania Wielkopolskiego nie byłoby powstania Poznańskiego Czerwca. Chcę, by Wielkopolska kontynuowała swoje najlepsze tradycje.

Rozmawiał Piotr Lisiewicz – Niezalezna.pl