Rekolekcje 2022 – Wigilia Paschalna

To najdłuższa noc. To noc, która prowadzi nas od stworzenia do zmartwychwstania.

Liturgia Słowa Wigilii Paschalnej pozwala nam przebyć całe dzieje świata. Wchodzimy w rzeczywistość stworzenia, stajemy u początku wszystkiego, co się stało. Jesteśmy jakby świadkami zamysłu Boga, Jego mądrości i miłości tworzącej projekt świata i powołującej z miłości do istnienia człowieka. Tak bardzo charakterystyczne jest podsumowanie tego dzieła – A Bóg widział, że były dobre… A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.

W te dzieje Bożej miłości człowiek zostaje zaproszony mocą wiary. Dzieje historii zbawienia są opowiadane nie od upadku i grzechu, ale z perspektywy wiary. Stajemy wraz z ojcem naszej wiary Abrahamem w obliczu największej próby wiary i zaufania. Próby, w której obiecany przez Boga syn ma zostać Bogu ofiarowany. To próba ojcowskiego serca. Ale to przede wszystkim próba wiary. Próba, z której Abraham wychodzi zwycięsko.

Mocą tej wiary Mojżesz zaufał Bogu, gdy ten wezwał lud wybrany do wyjścia z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Cała koniunktura polityczna, potęga militarna Egiptu i totalna bezsilność i bezradność Izraelitów, niemożność jakichkolwiek kalkulacji politycznych – wszystko to skazywało Izrael na klęskę. Ale jednak Izrael podejmuje tę niezrozumiałą w kategoriach politycznych i militarnych decyzję o wyjściu z Egiptu. Wyjściu, które nie jest zwykłą ucieczką, ale staje się zwycięstwem nad potęgą Egiptu. Izrael podejmuje drogę wyzwolenia, która prowadzi po przymierze z Bogiem. Bo taki jest sens wyzwolenia – zawrzeć przymierze. Dzieje tej nocy, dzieje Paschy, dzieje przejścia ze śmierci do życia, z niewoli do wolności, z pogardy do godności to moment fundamentalny w dziejach Izraela. To Pascha, która będzie sprawowana przez wszystkie pokolenia. To wydarzenie, które określa tożsamość narodu wybranego, które stanowić będzie źródło jego odrodzenia, przez pokolenia, przez wszystkie lata.

I cała dalsza część Liturgii Słowa jest tylko potwierdzeniem, zapewnieniem, pieczętowaniem tego przymierza ze strony Boga. Raz jeszcze warto zauważyć, że Liturgia Słowa tej nocy nie mówi o upadku człowieka, nie mówi o grzechach, nie mówi o zdradzie i niewierności. Słowo Boga przypomina dzieje ludzkiej wiary, która jest prostą odpowiedzią na niezrównaną miłość Boga. Liturgia Słowa to liturgia miłości Boga do człowieka, to liturgia przymierza, to opowieść o niezrównanej wierności Boga wbrew ludzkiej słabości i niewierności.

Jan Paweł II na Ukrainie w przemówieniu do młodzieży pięknie skomentował i zsyntetyzował dzieje biblijnego orędzia. Warto wrócić do tych słów, które jakby podsumowują, streszczają dzisiejszą Liturgię Słowa:

„Czytając Biblię, już od pierwszej stronicy odkrywamy, że Bóg mówi do nas. Mówi do nas, dając życie stworzeniu: niebo, ziemia, światło, wody, istoty żywe, człowiek — wszystko istnieje za sprawą Jego słowa. Jego słowo nadaje sens wszystkim rzeczom, wyprowadzając je z chaosu. Dlatego przyroda jest jak gdyby ogromną księgą, w której możemy z wciąż nowym zachwytem poszukiwać śladów Bożego piękna.

Bardziej jeszcze niż przez stworzenie Bóg przemawia przez historię ludzkości. Objawia swą obecność w dziejach świata, nawiązując wciąż na nowo dialog z ludźmi, których stworzył na swój obraz, aby z każdym z nich ustanowić komunię życia i miłości. Historia staje się w ten sposób procesem wzajemnego poznawania się Stwórcy i ludzkiej istoty, dialogiem, którego ostatecznym celem jest wyprowadzenie nas z niewoli grzechu ku wolności przez miłość.

[…] tak przeżywana historia staje się drogą ku wolności. Czy chcecie iść tą drogą? Czy chcecie uczestniczyć w tej przygodzie?”

Ale przecież w tle tej opowieści pojawia się i przewija tajemnica ludzkiej nieprawości. Bo zapewnienia Boga o Jego wierności, bo obietnica nowego przymierza – wszystko to zyskuje sens, gdy uświadamiamy sobie ludzką niewierność, tajemnicę ludzkiego grzechu. I tak dochodzimy do wspomnienia wydarzeń dnia Wielkiego Piątku, do tego niezwykłego wyzwania dla wierności Boga, wyzwania ekstremalnego. Bo przecież posuniętego do zabójstwa Jego Syna.

Tego, co się wydarzyło dalej nie sposób opisać słowami. To, co potrafimy, to stwierdzić fakt pustego grobu, to stanąć wraz z uczniami niedowierzającymi relacjom o pustym grobie, to dzielić ich niedowierzanie, to wreszcie cierpliwie wsłuchiwać się w głos kobiet przekonujących o pustym grobie, o tym, że Jezus zmartwychwstał, że żyje … Bezradne są nasze słowa. Tym bardziej czytelnym staje się doświadczenie wiary…

To doświadczenie staje się naszym udziałem każdego roku. W tym roku jednak powtarzamy jak refren, że doświadczenia Wielkiego Tygodnia, że przeżycia Triduum Paschalnego, że wędrowanie na Golgotę, że stanięcie pod krzyżem jest absolutnie wyjątkowe. Przeżywamy to uobecnienie Męki Pańskiej wsparci tragedią Ukrainy.

I znów bezradne są nasze słowa, i znów bezradne są nasze odczucia, pozostaje tylko doświadczenie wiary, która rodzi się na gruzach ludzkiej nieprawości i zarazem człowieczej bezradności. To doświadczenie wiary nas podtrzymuje, ono pozwala nam dostrzec, że w dziejach świata Krzyż wciąż okazuje się zwycięski. Okazywał się zwycięski w minionej, często jakże dramatycznej historii Ukrainy, w dziejach prześladowań i w dziejach męczeństwa. Przypomniał o tym Święty Jan Paweł II w czasie mszy beatyfikacyjnej we Lwowie w 2001 roku:

„Świadom cierpień, jakie znosić musieli ci wierni uczniowie Chrystusa, mój poprzednik Pius XII wyrażał głęboką solidarność i współczucie tym, którzy «trwają w wierze i opierają się nieprzyjaciołom chrześcijaństwa z takim samym niezłomnym męstwem, jakie niegdyś okazywali ich przodkowie», i wysławiał odwagę, z jaką pozostawali oni «wiernie zjednoczeni z Biskupem Rzymu i ze swoimi pasterzami» (List apostolski Orientales Ecclesias, 15 grudnia 1952 r.: AAS 45 [1953], 8).

Wspierani łaską Bożą, przeszli oni aż do końca drogą zwycięstwa. Ta droga prowadzi przez przebaczenie i pojednanie, a po ofierze Kalwarii wiedzie do promiennego blasku Paschy. Ci nasi bracia i siostry są znanymi nam przedstawicielami wielkiej rzeszy anonimowych bohaterów — mężczyzn i kobiet, mężów i żon, kapłanów i osób konsekrowanych, młodych i starszych — którzy w ciągu całego XX w., «wieku męczeństwa», znosili prześladowania, przemoc i śmierć, aby nie wyrzec się swej wiary”.

Krzyż Chrystusa, który otwiera się na rzeczywistość zmartwychwstania jest najpewniejszym kluczem interpretacyjnym ludzkich dziejów. Bóg wciąż pisze dzieje przymierza, człowiek niestety wciąż zrywa to przymierze, występując przeciw Bogu. Dziś czyni to w sposób – jak pokazują dzieje współczesnej Rosji i jej Patriarchatu – w sposób bluźnierczy i cyniczny. Ale pośród ludzkiego grzechu Bóg wciąż daje moc swoim świadkom. Bóg wciąż staje po stronie człowieka sprawiedliwego, szukającego pokoju, zwyciężającego zło dobrem.

Tegoroczne rekolekcje wielkopostne pisane zarówno liturgią Kościoła, jak i wydarzeniami na Ukrainie, prowadzą nas do potrzeby zjednoczenia z Chrystusem. To zjednoczenie dokonało się mocą chrztu. Dzisiejsza liturgia, liturgia Wigilii Paschalnej bardzo mocno akcentuje tę rzeczywistość chrztu. Wracamy do niej w wymiarze osobistym, ale zarazem wracamy do niej w bezpośredniej bliskości rocznicy Chrztu Polski. Wracamy do niej także świadomi tych wydarzeń, które ogarnęły przed przeszło 1000 lat Ukrainę, która przyjęła Chrystusa.

To właśnie na tamtej ziemi, Papież mówił: „Przez chrzest każdy chrześcijanin zostaje powołany do świętości. Nie wszyscy są wezwani, jak ci nowi błogosławieni męczennicy, do złożenia najwyższej ofiary — przelania własnej krwi. Każdemu jednak zostaje powierzone zadanie wiernego i ofiarnego naśladowania Chrystusa na co dzień”.

To właśnie mocą powinności wynikającej z chrztu podjęliśmy i podejmujemy gesty miłości ogarniającej tych, którzy jej potrzebują. Jest to bardzo ważne, być może wręcz historyczne doświadczenie. Bo chociaż o tym staramy się nie mówić, to przecież mamy świadomość bolesnych często niezabliźnionych, otwartych jak rana, wspomnień z przeszłości.

Jan Paweł mówił o tym na Ukrainie w sposób wyważony, ale wyrazisty zarazem:

„Dzisiaj, gdy wielbimy Boga za to, że ci słudzy okazali tak nieugiętą wierność Ewangelii, odczuwamy głęboką wewnętrzną potrzebę uznania różnych przejawów niewierności ewangelicznym zasadom, jakich nierzadko dopuszczali się chrześcijanie pochodzenia zarówno polskiego, jak i ukraińskiego, zamieszkujący te ziemie. Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności. Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.

Czas, który przeżywamy to czas niezwykle dramatyczny. Ale jak każdy znak czasu domaga się on interpretacji w świetle wiary.

Chcemy zatem dostrzec w tym czasie ogląd tego, co znaczy odrzucenie Boga w imię ideologii nacjonalistycznej, imperialnej. Co znaczy odrzucenie Boga, do jakich konsekwencji ono prowadzi. Chcemy dostrzec, co znaczy fałszowanie orędzia Ewangelii, zamienianie religii w ideologię.

Jak wielką zdradą Chrystusa staje się rosyjska parafraza niezapomnianego Gott mit uns.

Zechciejmy dostrzec także w tych tragicznych wydarzeniach wielką szansę pojednania narodów, które ponad bolesną przeszłością mogą odkrywać wspólnotę swoich dziejów w tajemnicy chrztu i zarazem w dziejach wierności Chrystusowi pisanych poprzez męczenników obu narodów.

Stajemy w tych dniach w obliczu najbardziej dramatycznego pytania powtarzanego w sposób dyskretny, ale niekiedy wybuchający krzykiem buntu – gdzie w tej rzeczywistości jest Bóg? Spojrzenie na tragedię Ukrainy, na tragedię Buczu czy Mariupolu, na tragedię poszczególnych rodzin i osób mogą udzielić tylko jednej odpowiedzi – Bóg w Chrystusie jest właśnie tam! Na krzyżu cierpiących, gwałconych, mordowanych, doświadczanych traumą żałoby. Bóg jest tam obecny na krzyżu ekstremalnego cierpienia i radykalnego osamotnienia. Ale jest po to, by poprzez dramat tego krzyża doprowadzić do zmartwychwstania.

Bo ostatnim słowem wydarzeń które przeżywamy pozostaje to właśnie słowo

„Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

 

ks. prof. Paweł Bortkiewicz