Rozważania o roku 1920 pod nowym pomnikiem Lenina

…W 1920 r. Polacy okazali się narodem, nie zaś dającą się podzielić przez wrogów spanikowaną tłuszczą. Nie ulegli owemu lękowi ani kłamstwu, które już eksportował ośrodek rewolucji z Moskwy. I dzięki temu przez następne 19 lat mogli budować swoje życie – po swojemu. Uratowali niepodległość i możliwość jej urządzania także dla wielu innych krajów obszaru środkowo-wschodnioeuropejskiego „przepierzenia”: od Finlandii po Rumunię i Czechosłowację. Zapobiegli połączeniu komunistycznej Moskwy z dyszącym żądzą rewanżu za przegraną wojnę Berlinem. (…)Ta historia nie jest skończona. Imperium, jak hydra, odradza się. Międzyimperialna współpraca kusi znowu polityków i przemysłowców, którzy chcieliby kontynuować „złote czasy” kanclerzy Bismarcka i Gorczakowa. O Hitlerze i Stalinie wolą nie wspominać. Ale Lenina – jak widać – już można. Pomnik wystawiony w Gelsenkirchen dopisuje kolejny rozdział do historii komunistycznego kłamstwa i strachu. Przypomina jak wyrzut, że na stulecie Bitwy Warszawskiej nie doczekaliśmy się innego pomnika: w Warszawie…  Cały artykuł z tygodnika “Sieci” 33/2020 tutaj.