Norymberga dla komunistów

Cytowana Chantal Delsol zwraca uwagę na jeszcze głębsze korzenie niechęci „pokolenia ’68 roku” do wspominania o zbrodniach komunizmu: „Epoka ponowoczesna, XXI wiek, przeobraziła kryteria dobra i zła. Dobrem jest wyłącznie postęp i emancypacja. Zło to przywiązanie do korzeni i poszukiwanie granic. Dlatego na naszych uniwersytetach można epatować Stalinem czy Leninem, ale nie Hitlerem”. Totalitaryzm nazistowski jest jednoznacznie potępiany „dlatego, że głosi pewną (znieprawioną) odmianę zakorzenienia, podczas gdy totalitaryzm komunistyczny, mimo swoich brutalnych metod, jest tłumaczony i usprawiedliwiany, gdyż głosi emancypację”. (…) Wydawać by się mogło, że u nas po 1989 roku pamięć o komunistycznych zbrodniach nie napotka większych przeszkód. Okazało się jednak, że padła ona ofiarą wojny wypowiedzianej antykomunizmowi przez wpływowe środowiska w tzw. obozie solidarnościowym. Prym wiodła tutaj na początku lat dziewięćdziesiątych „Gazeta Wyborcza”, która traktowała antykomunizm (a więc i przypominanie o zbrodniach komunizmu) jako coś, co może „obudzić demony polskiego nacjonalizmu”, a co gorsza: „katonacjonalizmu”.  Cały artykuł tutaj.